sobota, 21 czerwca 2014

Odparzenia i wkładki sucha pupa

Choć ciągle w planach mam wiele wpisów dotyczących ogólnego prowadzenia domu, to temat pieluszkowy jednak ciągle dominuje. Ponieważ czasu na pisanie nie mam teraz dużo, postanowiłam podjąć kolejny gorący temat pieluszkowy, bo spotykam się z wieloma pytaniami na ten temat.

Jak to jest z odparzeniami w pieluszkach wielorazowych? Zdarzają się? Jak często?

To pytanie nurtuje wiele mam zgłębiających po raz pierwszy temat pieluszek wielorazowych. Czy to możliwe, żeby w ogóle nie używać kremów na odparzenia? A może to kolejna wielka ściema, mająca na celu lepszą sprzedaż pieluszek? A może jakaś zbiorowa hipnoza?

Nie każdy ma wokół siebie pieluchujące mamy, które może zapytać o to wprost, więc fora internetowe i grupy pieluchowe na facebooku nieustannie zasypywane są podobnymi pytaniami. Bez dalszego niepotrzebnego wstępu odpowiem po prostu: Tysiące mam poświadcza, że to prawda i ja jestem jedną z nich. W czym tkwi fenomen tych pieluszek, że do odparzeń praktycznie nie dochodzi?

Przede wszystkim warto byłoby się zastanowić skąd się odparzenia biorą. Wpływ na nie ma kilka czynników:

- brak dostępu powietrza do skóry dziecka
- zbyt rzadkie zmienianie pieluszki/ zbyt długi kontakt skóry z moczem czy kupką
- zbyt wysoka temperatura przy skórze
- zmiany w składzie chemicznym moczu na skutek ząbkowania lub niektórych chorób
- biegunka
- alergie pokarmowe

Ostatnie trzy elementy są nie do uniknięcia nawet w przypadku pieluszek wielorazowych, więc musimy być przygotowani na to, że te pojedyncze sytuacje mogą doprowadzić do podrażnienia skóry, w związku z czym potrzebna jest w tym czasie szczególna jej pielęgnacja oraz próba wyeliminowania problemu w przypadku alergii. Niestety podczas ząbkowania mocz dziecka przyjmuje najczęściej bardzo nieprzyjemny zapach i znacznie szybciej powoduje podrażnienie delikatnej skóry dziecka. Podobnie jest z biegunką występującą podczas choroby.

Pozostałe czynniki po prostu nie występują w przypadku pieluszek wielorazowych. Oszczędzamy więc fortunę na kremach ochronnych i tych leczących powstałe już odparzenia, ale także oszczędzamy dziecku cierpień. Z jednym ALE.
Podobnie jak w przypadku dorosłych, tak i u dzieci można zaobserwować różny stopień wrażliwości skóry. Część dzieci będzie dobrze tolerowała wszystkie pieluszki, niezależnie od tego czy wykonane z syntetycznego poliestru (PUL), polaru, mikrofibry, coolmaxu, czy też z naturalnych tkanin takich jak wełna, bambus, bawełna czy konopie.

Przy wyborze pieluszek bardzo często kierujemy się nie tylko ceną i wyglądem, ale także względami praktycznymi, takimi jak: szybkość schnięcia (od tego będzie zależało ile pieluszek potrzebujemy) oraz komfort dziecka (a raczej rodzica komfort psychiczny, ale o tym dalej), a więc miękkością tkaniny i zagwarantowaniem mu uczucia suchości. To ostatnie, zapewniają niemal wszystkie obecne na rynku kieszonki, w których warstwa od strony pupy wykonana jest z polaru, wkłady z mikrofibry lub z zewnętrzną warstwą polaru oraz tzw. wkładki "sucha pupa", również wykonane z polaru. Niestety niemożliwym jest zapewnienie uczucia suchości za pomocą naturalnych tkanin, ponieważ struktura ich włókien nie przepuszcza wilgoci, lecz ją wchłania, a więc nie mogą stanowić warstwy izolacyjnej.

Jaki jest problem? 
Choć wielką zaletą każdych pieluszek wielorazowych, także tych wykonanych z tkanin syntetycznych jest to, że skóra naszego dziecka nie styka się z chemikaliami, które zawarte są w jednorazówkach oraz ma większy dopływ powietrza, to jednak żadne włókna sztuczne nie dadzą takiego efektu jak naturalne. Najłatwiej to sobie wyobrazić na przykładzie zakładanego przez nas t-shirta wykonanego w 100% z bawełny lub tego wykonanego w 100% z włókien syntetycznych. W którym czujemy się bardziej komfortowo, szczególnie w upalny dzień lub dużo się poruszając? Łatwo sobie wyobrazić, że choć obie tkaniny mogą być "oddychające", to jednak wchłaniająca wilgoć bawełna będzie dawała uczucie większego komfortu.

Druga sprawa jest taka, że w przypadku pieluszek mówimy nie o wodzie czy też pocie, z którym ma kontakt skóra, ale o moczu, w którym w odpowiednich warunkach znacznie szybciej będą się rozwijać bakterie, prowadzące do podrażnienia skóry. Te warunki, to między innymi wspomniana już wcześniej temperatura. Nie trudno jest sobie wyobrazić, że otulona syntetycznymi tkaninami pupa będzie miała mniejsze możliwości termoregulacji. To dlatego właśnie wiele mam, stosujących po raz pierwszy pieluszki wielorazowe, wraz z wkładkami "sucha pupa" boryka się z problemem odparzeń i zastanawia się skąd się wziął pogląd, że pieluszki te ich nie powodują.

Co jednak począć z faktem, że rezygnując z tkanin sztucznych narażamy dziecko na to, że za każdym razem, zanim zdążymy zmienić mu pieluszkę, będzie czuło mokro przy pupie? 
No cóż.. odczuwać będzie, ale czy rzeczywiście dziecku to przeszkadza? Osobiście pieluchowałam swoje dzieci wyłącznie wielorazówkami od ok. 4 tygodnia życia. Tak małe dziecko nie ma jeszcze żadnych przyzwyczajeń, nie rozróżnia także na jakie bodźce powinno zwracać uwagę, a które ignorować. To my uczymy tego nasze dzieci i to my kształtujemy ich przyzwyczajenia. Noworodek otulony w mięciutki kocyk nie wie jeszcze, że powinien odczuwać przyjemność, ponieważ nigdy wcześniej nie doświadczył na skórze odczucia dotyku tkaniny. Żadnej. Prawdopodobnie pierwsze doznania dziecka po przyjściu na ten świat wcale nie są przyjemne, bo atakują je bodźce w postaci mocnego światła, zmiennej temperatury, ciągle zmieniających się, wyraźnych dźwięków, dotyku ubranek na skórze.. wkrótce jednak dziecko uczy się, że noszenie ubranek to normalna sprawa, światło, dźwięki.. wcale nie muszą być niemiłe. Podobnie jest z każdym innym bodźcem, którego dziecko doświadcza.

Przez tysiąclecia dzieci nosiły pieluszki wielorazowe, natomiast "odczucie suchości" to wynalazek ostatnich 20-25 lat. Podobnie jak pieluszki, które można zmieniać raz na wiele godzin. Jedno zresztą uzasadnia drugie. Skoro dziecko ma spędzić wiele godzin w jednej pieluszce, to rzeczywiście rodzi się pytanie czy tak długi kontakt z mokrym nie będzie go drażnił. Pieluszki wielorazowe mobilizują do częstszego przewijania dziecka. To także jeden z powodów, dla których ryzyko odparzeń zmniejszone jest do minimum. Przecież w pampersie pomimo tego, że dziecko może nie czuje, że ma mokro to jednak jego skóra kisi się w tym moczu, a dodatkowo ma zero dopływu powietrza. Koszmar. Ale o tym rzadko myślimy.

Dlatego też rozpoczynając swoją przygodę z pieluszkami wielorazowymi szybko przestałam sobie zaprzątać głowę problemem odczucia such-mokro. Staram się w ciągu dnia zmieniać pieluszki możliwie często (co 1,5-2 godziny), ale przede wszystkim stawiam na naturalne tkaniny.






piątek, 6 czerwca 2014

Słońce - najlepszy wybielacz!

Plamy z jedzenia na ubrankach, śliniaczkach, a także na pieluszkach wielorazowych to zmora każdej mamy małego dziecka. Trudno się ich pozbyć, nawet za pomocą odplamiających mydełek czy innych chemicznych środków. Ilość zniszczonych od marchewki, jabłek, jagód i innych pokarmów ubranek przyprawia nas zazwyczaj o zawrót głowy przy każdym rozwieszaniu świeżo wyciągniętego z pralki prania. Czy istnieje dla nich jeszcze jakiś ratunek?

Gwarancji 100% skuteczności nigdy nie ma, bo jak to się mówi "Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego", jednak chciałabym Wam podpowiedzieć najlepiej sprawdzony i działający środek jaki dotąd odkryłam. Radzi sobie prawie ze wszystkimi rodzajami plam, wyjątek stanowią jedynie te pochodzące z jedzenia słoiczkowego. Niestety, chemiczne dodatki robią swoje. Mocno utrwalają plamy, co każe się po raz kolejny zastanowić czegóż oni tam dodają, że marchewka domowa schodzi pięknie, a ta ze słoiczka już niekoniecznie. Także i w tym wypadku zobaczymy jednak znaczne zblednięcie plamy.

Cóż to za cudo?! No cóż.. nie trzymałam Was w niepewności i zdradziłam wszystko już w tytule :) Chodzi o promienie UV emitowane przez słońce. Dawniej było oczywistym dla każdej kobiety, że wywieszone na słońcu pieluszki dziecięce będą po takiej "kąpieli" znów jak nowe. A przynajmniej śnieżnobiałe. Dziś wiele z tych dawnych rzeczy "oczywistych" odeszło w zapomnienie, a szkoda. Warto wiedzieć, że słońce ma nie tylko właściwości wybielające, ale także odkażające, co w przypadku pieluszek jest szczególnie przydatną informacją.

Jeśli chcemy mieć pewność, że nasze plamy znikną, musimy zadbać o to, by były rzeczywiście wyeksponowane na promienie słoneczne, by nie padał na nie cień. W przypadku pieluszek i plam z kupki, właściwie nie musimy robić już nic więcej. Nieco trudniej może być pozbyć się plam z jedzenia. Tutaj warto byłoby wcześniej takie ubranka namoczyć lub nawet przeprać w zimnej wodzie, ponieważ ciepła utrwala plamy. Jeśli poplamione zostanie ubranko, na którym szczególnie nam zależy, warto od razu je zdjąć i zaprać, zanim zdąży wniknąć we włókna tkaniny i zaschnąć. Potem wieszamy już tylko na słońcu, co najmniej na kilka godzin. Niektóre, szczególnie uporczywe plamy, zejdą dopiero po kilku takich "słonecznych kąpielach". Jeśli chcemy, aby stało się to szybciej, w trakcie suszenia powinniśmy plamę co jakiś czas na nowo zwilżać. Wraz z parowaniem wody, szybciej zniknie także nasza plama. Jeśli ktoś korzysta oprócz tego z innych ekologicznych bądź nie, środków odplamiajacych, które nie odplamiły tkaniny za pierwszym razem, warto spróbować jeszcze raz, tym razem przed płukaniem umieszczając tkaninę nasiąkniętą danym odplamiaczem właśnie na słońcu, które powinno wzmocnić jego działanie.

Co ciekawe, ekspozycja na słońcu jest też świetną metodą na usunięcie plam z materaców. Czy nie zastanawiałyście się czasem jak usuniecie plamy po nocnej wpadce Waszego dziecka? Wystarczy wystawić go na słońce, które przy okazji zabije wszystkie bakterie.

Dla zainteresowanych innymi sposobami wywabiania plam za pomocą ekologicznych środków polecam ten PORADNIK.