czwartek, 16 października 2014

Co na noc i na dłuższe wyjścia?


Jako, że w świat pieluch wsiąkłam totalnie, a na wielu forach i grupach pieluszkowych na FB obserwuję często powtarzające się pytanie tytułowe to zmobilizowałam się do napisania nowego posta, właśnie na ten temat.

Wielu rodziców nawet kiedy zacznie już na dobre pieluchować swoje dziecko wielorazowo, obawia się zrezygnować z jednorazówek podczas dłuższych wyjść oraz w nocy. Jeżeli bowiem w ciągu dnia pieluszkę musimy zmieniać co 1,5-2 godziny to jakim cudem miałaby przetrwać całą noc? Wielu z nas nie uśmiecha się tak częste przebieranie nawet wybudzającego się na karmienie Szkraba. 
Co więc począć?

Znaleźć porządny zestaw, który będzie trzymał na mur-beton. 

Są takie?!
Pewnie, że są. Ja do znudzenia będę promować otulacze wełniane, ponieważ nie spotkałam jak dotąd niczego co lepiej zatrzyma wilgoć przez dłuższy czas, a wierzcie mi że przetestowałam niejedną markę pieluch w poszukiwaniu produktu idealnego. Nieważne czy otulacze na napki, rzep czy tzw. "gatki". Wełna w każdej postaci ma te same cudowne właściwości. :)

Na otulaczu jednak nie koniec. Ważny jest porządny "wsad". Tutaj istnieje sporo możliwości, a ich dobór zależeć będzie od tego jak duże jest dziecko i ile siusia. 
Najbardziej uniwersalne są formowanki, ponieważ otulając pupę dziecka szczelniej niż sam wkład, lepiej chronią przed przeciekami podczas gdy przewraca się ono z boku na bok lub długo leży w jednej pozycji. Dla mniejszych dzieci, które już jednak nie robią kupek mlecznych można nawet spróbować z samym wkładem, jeśli oczywiście zastosujemy odpowiednio chłonny. Ale o tym za chwilkę.

Formowanka formowance nie równa. Spotkamy takie z wkładem wszytym na stałe (długi czas schnięcia, brak możliwości regulacji chłonności, za to nie musimy dodatkowo nic wkładać do środka), z wkładem odpinanym (szybciej schną, ale tu również korzystając z oryginalnego wkładu mamy ograniczoną możliwość regulacji chłonności) oraz formowanki-kieszonki, moim zdaniem rozwiązanie idealne. Szybko schną, a do środka możemy włożyć co i ile nam się żywnie podoba. 






Jakaś podpowiedź co do wkładów?
U nas najlepiej sprawdzają się ukochane bambuski. Składane wkłady złożone z dwóch lub trzech warstw froty bambusowej również należą do dość szybko schnących, natomiast po złożeniu nie mają sobie równych pod względem chłonności. Takiego zestawu nie przesiusiały jak dotąd przez noc nasze dwulatki, więc z czystym sumieniem mogę polecić także innym mamom.

Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania - zapraszam do komentarzy :)






sobota, 21 czerwca 2014

Odparzenia i wkładki sucha pupa

Choć ciągle w planach mam wiele wpisów dotyczących ogólnego prowadzenia domu, to temat pieluszkowy jednak ciągle dominuje. Ponieważ czasu na pisanie nie mam teraz dużo, postanowiłam podjąć kolejny gorący temat pieluszkowy, bo spotykam się z wieloma pytaniami na ten temat.

Jak to jest z odparzeniami w pieluszkach wielorazowych? Zdarzają się? Jak często?

To pytanie nurtuje wiele mam zgłębiających po raz pierwszy temat pieluszek wielorazowych. Czy to możliwe, żeby w ogóle nie używać kremów na odparzenia? A może to kolejna wielka ściema, mająca na celu lepszą sprzedaż pieluszek? A może jakaś zbiorowa hipnoza?

Nie każdy ma wokół siebie pieluchujące mamy, które może zapytać o to wprost, więc fora internetowe i grupy pieluchowe na facebooku nieustannie zasypywane są podobnymi pytaniami. Bez dalszego niepotrzebnego wstępu odpowiem po prostu: Tysiące mam poświadcza, że to prawda i ja jestem jedną z nich. W czym tkwi fenomen tych pieluszek, że do odparzeń praktycznie nie dochodzi?

Przede wszystkim warto byłoby się zastanowić skąd się odparzenia biorą. Wpływ na nie ma kilka czynników:

- brak dostępu powietrza do skóry dziecka
- zbyt rzadkie zmienianie pieluszki/ zbyt długi kontakt skóry z moczem czy kupką
- zbyt wysoka temperatura przy skórze
- zmiany w składzie chemicznym moczu na skutek ząbkowania lub niektórych chorób
- biegunka
- alergie pokarmowe

Ostatnie trzy elementy są nie do uniknięcia nawet w przypadku pieluszek wielorazowych, więc musimy być przygotowani na to, że te pojedyncze sytuacje mogą doprowadzić do podrażnienia skóry, w związku z czym potrzebna jest w tym czasie szczególna jej pielęgnacja oraz próba wyeliminowania problemu w przypadku alergii. Niestety podczas ząbkowania mocz dziecka przyjmuje najczęściej bardzo nieprzyjemny zapach i znacznie szybciej powoduje podrażnienie delikatnej skóry dziecka. Podobnie jest z biegunką występującą podczas choroby.

Pozostałe czynniki po prostu nie występują w przypadku pieluszek wielorazowych. Oszczędzamy więc fortunę na kremach ochronnych i tych leczących powstałe już odparzenia, ale także oszczędzamy dziecku cierpień. Z jednym ALE.
Podobnie jak w przypadku dorosłych, tak i u dzieci można zaobserwować różny stopień wrażliwości skóry. Część dzieci będzie dobrze tolerowała wszystkie pieluszki, niezależnie od tego czy wykonane z syntetycznego poliestru (PUL), polaru, mikrofibry, coolmaxu, czy też z naturalnych tkanin takich jak wełna, bambus, bawełna czy konopie.

Przy wyborze pieluszek bardzo często kierujemy się nie tylko ceną i wyglądem, ale także względami praktycznymi, takimi jak: szybkość schnięcia (od tego będzie zależało ile pieluszek potrzebujemy) oraz komfort dziecka (a raczej rodzica komfort psychiczny, ale o tym dalej), a więc miękkością tkaniny i zagwarantowaniem mu uczucia suchości. To ostatnie, zapewniają niemal wszystkie obecne na rynku kieszonki, w których warstwa od strony pupy wykonana jest z polaru, wkłady z mikrofibry lub z zewnętrzną warstwą polaru oraz tzw. wkładki "sucha pupa", również wykonane z polaru. Niestety niemożliwym jest zapewnienie uczucia suchości za pomocą naturalnych tkanin, ponieważ struktura ich włókien nie przepuszcza wilgoci, lecz ją wchłania, a więc nie mogą stanowić warstwy izolacyjnej.

Jaki jest problem? 
Choć wielką zaletą każdych pieluszek wielorazowych, także tych wykonanych z tkanin syntetycznych jest to, że skóra naszego dziecka nie styka się z chemikaliami, które zawarte są w jednorazówkach oraz ma większy dopływ powietrza, to jednak żadne włókna sztuczne nie dadzą takiego efektu jak naturalne. Najłatwiej to sobie wyobrazić na przykładzie zakładanego przez nas t-shirta wykonanego w 100% z bawełny lub tego wykonanego w 100% z włókien syntetycznych. W którym czujemy się bardziej komfortowo, szczególnie w upalny dzień lub dużo się poruszając? Łatwo sobie wyobrazić, że choć obie tkaniny mogą być "oddychające", to jednak wchłaniająca wilgoć bawełna będzie dawała uczucie większego komfortu.

Druga sprawa jest taka, że w przypadku pieluszek mówimy nie o wodzie czy też pocie, z którym ma kontakt skóra, ale o moczu, w którym w odpowiednich warunkach znacznie szybciej będą się rozwijać bakterie, prowadzące do podrażnienia skóry. Te warunki, to między innymi wspomniana już wcześniej temperatura. Nie trudno jest sobie wyobrazić, że otulona syntetycznymi tkaninami pupa będzie miała mniejsze możliwości termoregulacji. To dlatego właśnie wiele mam, stosujących po raz pierwszy pieluszki wielorazowe, wraz z wkładkami "sucha pupa" boryka się z problemem odparzeń i zastanawia się skąd się wziął pogląd, że pieluszki te ich nie powodują.

Co jednak począć z faktem, że rezygnując z tkanin sztucznych narażamy dziecko na to, że za każdym razem, zanim zdążymy zmienić mu pieluszkę, będzie czuło mokro przy pupie? 
No cóż.. odczuwać będzie, ale czy rzeczywiście dziecku to przeszkadza? Osobiście pieluchowałam swoje dzieci wyłącznie wielorazówkami od ok. 4 tygodnia życia. Tak małe dziecko nie ma jeszcze żadnych przyzwyczajeń, nie rozróżnia także na jakie bodźce powinno zwracać uwagę, a które ignorować. To my uczymy tego nasze dzieci i to my kształtujemy ich przyzwyczajenia. Noworodek otulony w mięciutki kocyk nie wie jeszcze, że powinien odczuwać przyjemność, ponieważ nigdy wcześniej nie doświadczył na skórze odczucia dotyku tkaniny. Żadnej. Prawdopodobnie pierwsze doznania dziecka po przyjściu na ten świat wcale nie są przyjemne, bo atakują je bodźce w postaci mocnego światła, zmiennej temperatury, ciągle zmieniających się, wyraźnych dźwięków, dotyku ubranek na skórze.. wkrótce jednak dziecko uczy się, że noszenie ubranek to normalna sprawa, światło, dźwięki.. wcale nie muszą być niemiłe. Podobnie jest z każdym innym bodźcem, którego dziecko doświadcza.

Przez tysiąclecia dzieci nosiły pieluszki wielorazowe, natomiast "odczucie suchości" to wynalazek ostatnich 20-25 lat. Podobnie jak pieluszki, które można zmieniać raz na wiele godzin. Jedno zresztą uzasadnia drugie. Skoro dziecko ma spędzić wiele godzin w jednej pieluszce, to rzeczywiście rodzi się pytanie czy tak długi kontakt z mokrym nie będzie go drażnił. Pieluszki wielorazowe mobilizują do częstszego przewijania dziecka. To także jeden z powodów, dla których ryzyko odparzeń zmniejszone jest do minimum. Przecież w pampersie pomimo tego, że dziecko może nie czuje, że ma mokro to jednak jego skóra kisi się w tym moczu, a dodatkowo ma zero dopływu powietrza. Koszmar. Ale o tym rzadko myślimy.

Dlatego też rozpoczynając swoją przygodę z pieluszkami wielorazowymi szybko przestałam sobie zaprzątać głowę problemem odczucia such-mokro. Staram się w ciągu dnia zmieniać pieluszki możliwie często (co 1,5-2 godziny), ale przede wszystkim stawiam na naturalne tkaniny.






piątek, 6 czerwca 2014

Słońce - najlepszy wybielacz!

Plamy z jedzenia na ubrankach, śliniaczkach, a także na pieluszkach wielorazowych to zmora każdej mamy małego dziecka. Trudno się ich pozbyć, nawet za pomocą odplamiających mydełek czy innych chemicznych środków. Ilość zniszczonych od marchewki, jabłek, jagód i innych pokarmów ubranek przyprawia nas zazwyczaj o zawrót głowy przy każdym rozwieszaniu świeżo wyciągniętego z pralki prania. Czy istnieje dla nich jeszcze jakiś ratunek?

Gwarancji 100% skuteczności nigdy nie ma, bo jak to się mówi "Jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego", jednak chciałabym Wam podpowiedzieć najlepiej sprawdzony i działający środek jaki dotąd odkryłam. Radzi sobie prawie ze wszystkimi rodzajami plam, wyjątek stanowią jedynie te pochodzące z jedzenia słoiczkowego. Niestety, chemiczne dodatki robią swoje. Mocno utrwalają plamy, co każe się po raz kolejny zastanowić czegóż oni tam dodają, że marchewka domowa schodzi pięknie, a ta ze słoiczka już niekoniecznie. Także i w tym wypadku zobaczymy jednak znaczne zblednięcie plamy.

Cóż to za cudo?! No cóż.. nie trzymałam Was w niepewności i zdradziłam wszystko już w tytule :) Chodzi o promienie UV emitowane przez słońce. Dawniej było oczywistym dla każdej kobiety, że wywieszone na słońcu pieluszki dziecięce będą po takiej "kąpieli" znów jak nowe. A przynajmniej śnieżnobiałe. Dziś wiele z tych dawnych rzeczy "oczywistych" odeszło w zapomnienie, a szkoda. Warto wiedzieć, że słońce ma nie tylko właściwości wybielające, ale także odkażające, co w przypadku pieluszek jest szczególnie przydatną informacją.

Jeśli chcemy mieć pewność, że nasze plamy znikną, musimy zadbać o to, by były rzeczywiście wyeksponowane na promienie słoneczne, by nie padał na nie cień. W przypadku pieluszek i plam z kupki, właściwie nie musimy robić już nic więcej. Nieco trudniej może być pozbyć się plam z jedzenia. Tutaj warto byłoby wcześniej takie ubranka namoczyć lub nawet przeprać w zimnej wodzie, ponieważ ciepła utrwala plamy. Jeśli poplamione zostanie ubranko, na którym szczególnie nam zależy, warto od razu je zdjąć i zaprać, zanim zdąży wniknąć we włókna tkaniny i zaschnąć. Potem wieszamy już tylko na słońcu, co najmniej na kilka godzin. Niektóre, szczególnie uporczywe plamy, zejdą dopiero po kilku takich "słonecznych kąpielach". Jeśli chcemy, aby stało się to szybciej, w trakcie suszenia powinniśmy plamę co jakiś czas na nowo zwilżać. Wraz z parowaniem wody, szybciej zniknie także nasza plama. Jeśli ktoś korzysta oprócz tego z innych ekologicznych bądź nie, środków odplamiajacych, które nie odplamiły tkaniny za pierwszym razem, warto spróbować jeszcze raz, tym razem przed płukaniem umieszczając tkaninę nasiąkniętą danym odplamiaczem właśnie na słońcu, które powinno wzmocnić jego działanie.

Co ciekawe, ekspozycja na słońcu jest też świetną metodą na usunięcie plam z materaców. Czy nie zastanawiałyście się czasem jak usuniecie plamy po nocnej wpadce Waszego dziecka? Wystarczy wystawić go na słońce, które przy okazji zabije wszystkie bakterie.

Dla zainteresowanych innymi sposobami wywabiania plam za pomocą ekologicznych środków polecam ten PORADNIK.


niedziela, 23 marca 2014

Ubranka dla niemowląt i dzieci - czy muszą być tak drogie?

Kiedy oczekujące na swoje pierwsze dziecko mamy ogarnia szał zakupów i kompletowania wyprawki dla mającego niebawem pojawić się na świecie noworodka, niejednokrotnie ogarnia je równocześnie przerażenie, że wszelkie produkty dedykowane dla niemowląt i małych dzieci, w tym ubranka, są aż TAK drogie. Szokujące wydaje się płacenie za tak niewielki kawałek materiału sum, za które z powodzeniem kupilibyśmy odzież dla dorosłych. A jednak każda mama chciałaby, aby jej Maleństwo miało ładne ubranka, niejedna natomiast przykłada wagę do tego, aby były one nietuzinkowe. W ładnych kolorach, z porządnych tkanin, wygodne, modne.. dla swojego dziecka chcemy przecież wszystkiego, co najlepsze. To na tym bazują producenci akcesoriów dziecięcych. Niestety, bardzo często za ceną wcale nie idzie wyjątkowa jakość, a dodając do tego fakt, że niemowlę bardzo szybko wyrasta z kolejnych rozmiarów kaftaników, pajacyków, czapeczek, sens kupowania drogich rzeczy staje pod wielkim znakiem zapytania. Czy jest na to jakieś rozwiązanie?

W dobrej sytuacji są te mamy, które ubranka dostaną od bliskich oraz te, które zaopatrują się w lumpeksach. Niestety, jeśli chodzi o to drugie rozwiązanie to nie każda z nas ma na to cierpliwość, chęć i.. talent. Zawsze uważałam bowiem, że aby pójść na udane łowy do second-handu, trzeba nie tylko znać daty i godziny dostaw, ale i mieć talent. Osobiście należę do osób, którym zdecydowanie go brak w tej dziedzinie. I choć naprawdę nieraz próbowałam, to jednak lumpeksy niezmiennie mnie odstraszają swoim "bałaganiarskim" lookiem: wielką, ciemną masą ubrań wyglądających byle jak, przerzucanych przez klientów bez ładu i składu, a i nieraz dosłownie wyrywanych sobie z rąk, jeśli przyszliśmy na zakupy w dniu dostawy. Nie moje klimaty.

Alternatywa? Zakupy w sieci. Coraz więcej ciężarnych, które nie czują się już na siłach biegać po galeriach handlowych, a także i mam, które zwyczajnie nie mają na to czasu, sił, ani możliwości, robi zakupy przez internet. Można kupować kiedy się chce i namyślać się tyle, ile się chce. Jeśli jednak chcemy zaoszczędzić, nie wystarczy wejść do pierwszego lepszego sklepu, bo znów i tu ceny powalą nas na nogi. Być może zapłacimy parę złotych mniej, bo sprzedawca nie musi płacić kosztów wynajmu lokalu, opłacenia pracowników itp, ale nadal nie jest to jeszcze to. 

Moim sposobem na ubieranie dzieci ładnie i niedrogo jest korzystanie z "lumpeksów wirtualnych". Kupuję ubranka używane, najczęściej zagraniczne (jakoś tak jest, że często mają dużo ciekawszy design niż ubranka rodzimej produkcji, dostępne w sieciówkach), wyglądające jak nowe. Wybieram takie, których stan jest idealny, bądź bardzo dobry i wizualnie nigdy nie przypuszczałabym, że były wcześniej noszone. A że były, to tym lepiej, ponieważ poprzez wielokrotne pranie, zostały z nich wypłukane chemikalia, którymi traktuje się nowe tkaniny, aby pięknie prezentowały się na sklepowych wieszakach. Ponieważ są to ubranka używane, przemawia za nimi także aspekt ekologiczny.

Wirtualne second-handy górują nad stacjonarnymi tym, że każda sztuka odzieży jest osobno sfotografowana. I jeśli wybierzemy dobrego sprzedawcę, to zdjęcia będą wysokiej jakości, wyraźne, dokładnie pokazujące oferowany produkt, a opisy powiedzą nam wszystko, co potrzebujemy wiedzieć na temat rozmiaru i stanu danej sztuki odzieży. Kiedy odkryłam ten sposób i zaczęłam kupować moim dzieciakom ubranka używane przez internet, dosłownie wpadłam w zachwyt nad tym, że w porównaniu do tradycyjnych sklepów, mogę mieć wiele sztuk w cenie jednej, tak samo ładnych, a często i ładniejszych ubranek. Zakupy są bezstresowe i łatwe.

Gdzie znajdziemy te "wirtualne lumpeksy"?! Na przykład na allegro. I nie jest to artykuł sponsorowany ;)
Moi sprawdzeni sprzedawcy: Jovanczica, Inez_1909
Nie znam osobiście, nie jestem spokrewniona i nic mnie nie łączy z wymienionymi powyżej sprzedawcami, oprócz robienia u nich cyklicznych, udanych zakupów. Polecam!












czwartek, 6 marca 2014

Pieluszki wielorazowe noworodkowe - czy warto?

Wiele osób przymierzających się do pieluchowania wielorazowego jeszcze przed urodzeniem się dziecka zastanawia się czy warto inwestować w pieluszki w rozmiarze noworodkowym skoro tzw. One Size'y mają starczyć na cały okres pieluchowania i większość producentów zapewnia, ze nadają się już od wagi 3 kg. Czy warto płacić za pieluszki, które starczą nam na 2-3 miesiące? 

Niestety nie da się tego stwierdzić inaczej niż w praktyce, ale skoro nie można przymierzyć pieluszki na dziecku, można zastanowić się nad pewnymi praktycznymi kwestiami:

- Czy otulacz One Size nie będzie za szeroki w kroczku na noworodka?
- Czy pospinany napami do najmniejszego rozmiaru będzie trzymał swój fason, a co za tym idzie czy będzie dobrze dopasowany w strategicznych miejscach?

Powyższe pytania kołatały się i w mojej głowie, kiedy kompletowałam wyprawkę pieluszkową dla swoich bliźniaków. W rezultacie zakupiłam część pieluszek noworodkowych, część One Size i przetestowałam oba warianty. Jak się okazało, obawy co do szerokości pieluszek One Size nie były nieuzasadnione. Co więcej, po założeniu pieluszki pupa dziecka wyglądała monstrualnie.

Poniżej prezentuję dwa zdjęcia pokazujące moje dziecko w otulaczach wełnianych: noworodkowym i One Size.

Jaś - 3,5 kg - w otulaczu noworodkowym. Pomimo tak maleńkiego rozmiaru pieluszki, widać że jest jeszcze odrobinkę luźna. Nie jest jednak zbyt szeroka w kroczku.

Jaś - 3 mc, ok. 5 kg - w otulaczu wełnianym One Size. Jak widać nadal jest trochę za duży. Powodują ten efekt częściowo za duże wkłady wewnątrz otulacza. Pieluszka jest bardzo szeroka w kroku.

Co się dzieje, gdy pieluszka wielorazowa jest źle dopasowana?

- zawartość wycieka na zewnątrz, co w przypadku mlecznych kupek może mieć opłakane skutki
- pieluszka uniemożliwia dziecku swobodne poruszanie się
- założenie body w rozmiarze jaki nosi nasze dziecko jest niemozliwe - nie da się zapiąć
- w przypadku noworodków taka pieluszka będzie unosić pupę do góry i powodować nieprawidłową pozycję leżenia u dziecka
- rodzic, który nie jest w stanie dobrze dopasować pieluszki łatwo zraża się do idei pieluchowania wielorazowego

Naprawdę WARTO zainwestować nieco więcej i na początek zdecydować się na rozmiar dedykowany dla noworodka. Pieluszki noworodkowe przeciętnie starczą nam dopóki dziecko nie osiągnie wagi ok. 6-7 kg. To dwa, a często nawet trzy miesiące życia dziecka podczas których nie będziemy musieli korzystać z jednorazówek, które nie wspominając już o aspektach zdrowotnych, ekonomiczne bynajmniej nie są.

niedziela, 9 lutego 2014

Pieluszki wielorazowe - czy to naprawdę takie skomplikowane?

Wydaje mi się, ze większość osób, które spotykają się po raz pierwszy z pieluszkami wielorazowymi nowej generacji czuje się nieco zagubiona. Trudno się na początku zorientować co z czym i do czego. Czego i ile powinniśmy kupić? Aby ułatwić Wam ta przygodę (która notabene uzależnia), postanowiłam zgromadzić w jednym miejscu wszystkie przydatne informacje.

Podział pieluszek wielorazowych. Co to są otulacze i czym się różnią od "kieszonek"? Co oznaczają skróty AIO i SIO?

Otulacze.
Jak sama nazwa wskazuje, otulacz "otula" to, co znajduje się pod nim, czyli wkład chłonny. Jest to chyba najprostsza forma pieluszki wielorazowej i jednocześnie najbardziej ekonomiczna. Kiedy byliśmy dziećmi, w roli otulacza stosowano foliowe ceratki lub majteczki. Dziś otulacze wykonane mogą być z rozmaitych materiałów, a od dawnych ceratek różnią się tym, że "oddychają", czyli przepuszczają powietrze, zapobiegając przegrzewaniu pupy i genitaliów (szczególnie ważne w przypadku chłopców), a jednocześnie zmniejszają ryzyko odparzeń. Otulaczy nie pierzemy po każdym użyciu, lecz dopiero wtedy gdy się zabrudzą, dzięki czemu na jedno dziecko wystarczy nam ok. 4 otulaczy. Do pupy dziecka przylega bezpośrednio wkład chłonny. Dziecko po nasiusianiu odczuwa na skórze wilgoć, co jest przydatne przy Ellimination Communication czyli Wychowaniu Bezpieluchowym czy też w okresie odpieluchowywania. Aby dziecko czuło, że ma sucho stosuje się tzw. wkładki "sucha pupa" wykonane z mikropolaru. 

Wyróżniamy:
- otulacze PUL lub minkee - wykonane z paroprzepuszczalnej tkaniny poliestrowej
- otulacze polarowe
- otulacze wełniane - najbardziej naturalne. O właściwościach wełny można przeczytać TUTAJ

Otulacz wełniany PUPPI


Kieszonki.
Swoją nazwę zawdzięczają swojej budowie. Jest to taki otulacz PUL, ale z kieszonką, do której wkłada się wkład chłonny. Nie ma on bezpośredniego kontaktu ze skórą, do której przylega zazwyczaj mikropolar lub welurek (ten drugi jest jednak dość rzadko spotykany). Mikropolar sprawia, że dziecko nie odczuwa wilgoci, bardzo łatwo spłukuje się z niego kupkę. Kieszonki pierzemy po każdym użyciu, więc decydując się na tą formę pieluchowania musimy mieć ich więcej. Kieszonki doceniane są przez mamy głównie ze względu na bogatą kolorystykę i podobnie jak w przypadku otulaczy - szybki czas schnięcia, gdyż wkłady i pieluszkę suszymy osobno.




AIO - All in One.
Pieluszki All in One najbardziej przypominają jednorazówki pod względem wygody korzystania. Jest to otulacz PUL z "wbudowanym" wkładem chłonnym, który wszyty jest na stałe. Po użyciu pieluszkę wrzucamy do prania. Niestety wadą tego systemu jest to, że takie pieluszki bardzo długo schną.



SIO - Snap in One.
Pieluszki Snap in One to pieluszki, z wbudowanym wkładem chłonnym, cieńszym niż w przypadku AIO - dodatkowe warstwy wpina się na pomocą plastikowych napek, dzięki czemu pieluszka schnie nieco szybciej niż AIO. Wpięty wkład nie przesuwa się, jednak taką pieluszkę również musimy wyprać po każdym użyciu.



Wkłady chłonne, a pieluszki formowane - tzw. formowanki. Co to takiego?

Wśród wkładów chłonnych również wyróżniamy kilka typów różniących się między sobą chłonnością, materiałem z jakiego są wykonane oraz formą. Najprostsze wkłady to te, które występują w postaci wkładek.

Wkłady chłonne - wkładki.
Najczęściej występują w wymiarach wahających się między 12-14 cm szerokości i 30-36 cm długości, choć zdarzają się także wkładki węższe i krótsze, tzw. noworodkowe (ok. 10x28 cm), a także wkłady długie - 40 cm, a czasem nawet do 60 cm, które przed włożeniem do pieluszki składamy w taki sposób, aby dopasować do niej jego długość oraz uzyskać dodatkowe warstwy chłonne, bez wydłużania okresu schnięcia. Wkłady chłonne mogą mieć różną ilość warstw i z tego powodu będą cieńsze lub grubsze. Najczęściej spotykamy wkłady trzy-, cztero- i pięciowarstwowe.
Ze względu na tkaninę z jakiej są wykonane wyróżniamy:

- wkłady bambusowe - wykonane najczęściej z froty (wiskozy) bambusowej, która znana jest ze swojej chłonności i podobno posiada właściwości antyseptyczne, a więc są szczególnie polecane w przypadku, gdy skóra dziecka ma skłonności do odparzeń. Długość schnięcia zależy od ilości warstw takiego wkładu. W zależności od rodzaju froty, wkład pozostanie miękki nawet po bardzo wielu praniach (decyduje o tym domieszka poliestru, np. 2%) lub dość szybko stanie się twardy (bambus bez domieszek).
- wkłady z bawełny organicznej lub zwykłej - te z bawełny organicznej wykonane są z włókien pozyskiwanych z bawełny z hodowli ekologicznych. Chłonnością niemal dorównują wkładom bambusowym.
- wkłady z weluru bambusowego, bawełnianego lub syntetycznego - welur bambusowy będzie najbardziej chłonny, syntetyczny  - najmniej.
- wkłady konopne - najbardziej chłonne wkłady, ale też najdroższe. Najczęściej konopie stanowią częściowy skład tkaniny, pozostały natomiast to bambus i/lub bawełna organiczna.
- wkłady z mikrofibry - najszybciej schnące, chłonne wkłady wykonane w całości ze sztucznego włókna poliestrowego, dają uczucie suchości, jednak w bezpośrednim kontakcie ze skórą mogą ją podrażniać poprzez nadmierne wysuszenie.
- pieluszki tetrowe lub muślinowe - tradycyjne pieluszki. Zaletą jest bardzo krótki czas schnięcia, wadą stosunkowo mała chłonność i to, że złożona pieluszka jest dość gruba.

Wkład bambusowy PUPPI


Wkłady chłonne składane i pre-foldy.
Są to wkłady w kształcie prostokąta o kilkakrotnie większych wymiarach niż opisywane wyżej wkładki. Aby uzyskać pożądaną wielkość składa się je na 3 lub 4, wzdłuż lub wszerz. Otrzymuje się dzięki temu pożądany kształt oraz ilość warstw. Są to wkłady dość uniwersalne, można je dopasować do różnych rodzajów pieluszek.
Pre-foldy to wkłady z przeszyciami, które ułatwiają składanie, lecz dają tym samym mniej możliwości manipulowania rozmiarem wkładów.

Wkład składany z weluru bambusowego PUPPI


Formowanki - pieluszki formowane.
Wyglądem przypominają jednorazówki. Zapinane są na rzepy lub napy, czasem spotyka się także pieluszki wiązane na troczki. Mają wbudowany wkład chłonny (długi czas schnięcia) lub kieszonkę, do której można włożyć dowolną ilość wkładów (krótszy czas schnięcia). Szczególnie polecane są na noc, kiedy rzadziej zmieniamy dziecku pieluchę, w związku z czym wymagana jest zwiększona chłonność i odporność na przecieki. Dobrze sprawdzą się również przy noworodkach i ich "mlecznych kupkach", jednak w tym wypadku nie powinny być za grube, aby dziecku było w nich wygodnie. Wymagają zastosowania otulacza.

Formowanka z weluru bambusowego PUPPI


Rozmiary pieluszek.

Najczęściej spotykamy pieluszki w rozmiarze One Size, czyli takie które teoretycznie powinny nadać się do zastosowania od noworodka do końca okresu pieluszkowania, dbając tym samym o nasz portfel. Jest to możliwe dzięki systemowi nap, umożliwiających dowolne dopasowanie rozmiaru. Niestety większość One Size'ów nie nadaje się dla noworodków i pomimo, iż producenci zapewniają, że pieluszka będzie pasowała już na dziecko powyżej 3 kg, w praktyce najczęściej są za szerokie w kroku i znacznie lepiej pasują na dziecko od 5 kg. 

Dla noworodków zdecydowanie lepiej sprawdzi się więc rozmiar noworodkowy, pasujący na dziecko do ok. 6 kg (2-3 mc). Dobrze dopasowana pieluszka jest ważna dla rozwoju ruchowego dziecka oraz zapobiega ewentualnym przeciekom.

Niektóre firmy proponują także rozmiar pośredni pomiędzy noworodkowym a One Size. Jeśli możemy sobie pozwolić na zakup pieluszek rozmiarowych, jest to na pewno dobry pomysł. Dobrze dopasowana pieluszka to komfort dziecka i mniejsze ryzyko przecieków.


Jaki zestaw najlepiej sprawdzi się u mnie?


Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Szeroki wybór pieluszek wielorazowych pozwala na określenie swoich priorytetów. Pieluchowanie wielorazowe wybierane jest z kilku głównych powodów. Poniżej prezentuję trzy z nich, które są najczęściej wymieniane przez mamy. W zależności od tego, z którą grupą się identyfikujesz, prawdopodobnie dokonasz innego wyboru odnośnie rodzaju pieluszek.

1. Liczy się dla mnie przede wszystkim zdrowie dziecka.

Już sam fakt pieluchowania wielo sprawia, że skóra Twojego dziecka będzie zdrowsza, ryzyko odparzeń zmniejszy się do minimum i nie będziesz musiała stosować na skórę dziecka chemii w postaci kremów, by je wyleczyć. Jeśli priorytetem jest zdrowie dziecka prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie będą te pieluszki, które wykonane są z jak najbardziej naturalnych materiałów. Jeśli ważne jest dla Ciebie to z czym styka się skóra Twojego dziecka, proponowałabym otulacze wełniane (więcej o właściwościach wełny TUTAJ) oraz bambusowe, konopne lub bawełniane wkłady chłonne bez wkładek "sucha pupa". Dobrze sprawdzi się też tetra. Wybierając wkłady zwróć uwagę na to czy tkanina z jakiej zostały wykonane posiada odpowiednie atesty oraz certyfika Oeko-Tex 100, poświadczający że do produkcji nie użyto środków przyjaznych środowisku i bezpiecznych dla człowieka.

2. Największą rolę w pieluchowaniu wielorazowym odgrywa dla mnie to, że jest to rozwiązanie ekologiczne.

Zwolennicy ekologicznych rozwiązań na pewno zwrócą uwagę nie tylko na to, że dzięki pieluszkom wielorazowym ograniczają produkcję śmieci, ale także na proces produkcji tkanin, z których są one wykonane. Znów więc lepszym rozwiązaniem będą naturalne tkaniny wkładów i wełna zamiast poliestru. Prawdopodobnie docenisz wkłady z tkanin niebielonych, których proces produkcji jest przyjaźniejszy środowisku.

3. Pieluszki wielorazowe wybieram przede wszystkim ze względu na ich aspekt ekonomiczny.

Jeśli priorytetem jest dla Ciebie to, aby nie musieć wydawać na pieluszki fortuny, prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem będą dla Ciebie kieszonki i otulacze PUL. Zwłaszcza te drugie mogą poszczycić się mianem ekonomicznych, ponieważ nie trzeba ich prać za każdym razem, dzięki czemu potrzebujemy ich mniej. Wymieniamy jedynie wkład chłonny, a otulacz pierzemy co trzecią-czwartą zmianę pieluchy. Najtańsze pieluszki PUL produkowane są w Chinach. W Polsce znajdziemy sporo sprzedawców oferujących je w naprawdę atrakcyjnych cenach m. in. na allegro. Najtańsze wkłady to oczywiście pieluszki tetrowe.

Ile pieluszek mi potrzeba?

To zależy od tego jak często chcesz robić pranie oraz od tego jak często będziesz zmieniać pieluszkę. W pierwszych trzech miesiącach życia niemowlak wypróżnia się bardzo często, więc pieluszka zmieniana jest nawet 12 razy na dobę. W tym okresie będziesz potrzebowała nieco więcej wkładów lub konieczne będzie codzienne pranie. Od ok. 4 miesiąca życia pieluszkę będziemy zmieniać już około 8-10 razy na dobę i ilość ta zredukuje się jeszcze około pierwszych urodzin dziecka.

Zakładając więc pranie co drugi dzień będzie potrzeba:
W okresie noworodkowym - około 36 wkładów (zapas na 2 dni to 24 wkłady + trzeci zestaw w praniu). Pamiętajmy, że pieluszki muszą mieć też czas na wyschnięcie.
Jeśli zaczynasz pieluchowanie wielo po 3 miesiącu możesz spokojnie zaopatrzyć się w 30 wkładów.
Do tego potrzebna będzie podobna ilość kieszonek lub zamiast tego 4-5 otulaczy.

Planując ilość pieluszek jakiej będziemy potrzebowali na początek warto zastanowić się jaka będzie wtedy pora roku i gdzie będziemy je suszyć. Zdecydowanie w najlepszej sytuacji będą osoby, które mają dostęp do ogrodu lub przynajmniej balkonu, na którym można postawić suszarkę. W lecie, na słońcu pieluszki schną błyskawicznie i jednocześnie są wybielane przez promieniowanie UV.

Jeśli nie masz nic przeciwko codziennemu praniu, liczby podane wyżej będą mniejsze. Ja pieluchy piorę codziennie, ponieważ przy bliźniakach bardzo szybko zbiera mi się całe wiaderko. Dodatkowo dorzucam na bieżąco zabrudzone ubranka. Do prania dodaję dodatek antybakteryjny Nappy Fresh. O sposobie prania pieluszek napiszę już jednak w jednym z kolejnych postów.












sobota, 8 lutego 2014

Mama się rozwija

Pamiętam jak po urodzeniu dzieci wychodziłam z nimi na pierwsze spacery w wielkim podwójnym wózku. Budziliśmy niemałą ciekawość. Co drugi przechodzień zatrzymywał się, żeby zagadać i zajrzeć do wózka. Właściwie do dziś, kiedy chłopcy mają już prawie 16 miesięcy, nieustannie ktoś nas zaczepia. Pytają czy to chłopcy czy dziewczynki, starsze panie rozpływają się w zachwytach jakie piękne oczka, jak mądrze patrzą, ale tak poza tym właściwie każdy niezmiennie nam współczuje. "Ojej, ile to roboty ma pani przy dwójce", "Nie wyobrażam sobie jak musi być pani ciężko".. A ja sobie w tedy myślę, że człowiek nawet nie spodziewa się ile ma w sobie sił dopóki nie zostanie postawiony w sytuacji bez wyjścia.

Faktycznie na początku było bardzo ciężko. Chłopcy co prawda sporo spali, jak to noworodki i jak dziś sobie pomyślę ile wtedy mogłam mieć czasu... ech.. tylko która mama, kiedy przychodzi na świat jej pierwsze dziecko, wie co ją tak naprawdę czeka. Świat staje na głowie. Głównie jednak przez to, że jesteśmy nieprzygotowani na życie w nieustannej czujności, niedobory snu, potrzebę zorganizowania się na nowo w taki sposób, by obowiązki rodzicielskie pogodzić z tymi, które mieliśmy dotychczas. To trochę tak jakby ktoś dołożył Wam w pracy drugie tyle zadań do wykonania w tym samym czasie. Na początku wydaje się nierealne, żeby to wszystko ogarnąć. Zaczyna się niedosypiać, rezygnuje się z siebie, z przyjemności, z wszystkiego z czego się da, aby wyrobić się z pracą w wyznaczonym czasie.. Po kilku miesiącach, kiedy jesteśmy już trochę przyzwyczajeni do nowej sytuacji czas się zorganizować i zawalczyć o siebie.

Moja walka trwała od pierwszych dni. Czas na karmienie i usypianie dzieci zawsze był czasem na czytanie książek. Po kilka stron. W ciągu roku przeczytałam ich kilkanaście. Usypiałam chłopaków nosząc ich w chuście, więc nie było problemów z czytaniem, jeśli było ciemno czytałam ebooki na smartfonie ;)
Teraz kiedy są więksi i usypiamy ich w łóżeczkach, również często siedzę obok, jedną ręką klepię po pupie i czytam.
Kiedy wreszcie uzyskiwaliśmy chwilę ciszy po położeniu dzieciaków spać pojawiało się całkiem sporo dodatkowych możliwości. Jak może rozwijać się mama nie wychodząc z domu?

Może na przykład robić darmowe kursy z interesujących ją dziedzin. Jest wiele portali internetowych, które umożliwiają naukę zupełnie za darmo. Poniżej przedstawiam dwie propozycje, właściwie nie tylko dla mam, ale i całej rodziny. Jak coś jeszcze ciekawego wpadnie mi w oko to uzupełnię.

Akademia Khana

Coś dla tych, którzy chcą odświeżyć lub poszerzyć swoją wiedzę uzyskaną w szkole. Portal powstał z pasji uczenia i w ciągu kilku lat rozwinął się w ogólnoświatowy projekt. Na stronie www.khanacademy.org znajdziemy bibliotekę ponad 4200 filmów z ćwiczeniami i zadaniami do rozwiązania z matematyki, fizyki, historii, historii sztuki, informatyki i innych.. Większość stanowią filmy w języku angielskim jednak znajdziemy tam również sporo materiałów po polsku. Więcej na temat akademii mozna poczytac tu: www.edukacjaprzyszłości.pl

Coursera

Ogromna baza kursów prowadzonych w większości przez prestiżowe uczelnie amerykańskie. Znajdziemy tu kursy niemal z każdej dziedziny, w wielu językach (niestety nie ma dostępnych kursów w języku polskim). Możemy zdobyć wiedzę na temat żywienia dzieci, prowadzenia własnego biznesu czy też projektowania aplikacji na androida :) Kursy prowadzone są w taki sposób, że nawet zapracowana mama ma szansę na wzięcie w nich udziału, ponieważ wykłady prezentowane są w formie kilkuminutowych nagrań video, które możemy obejrzeć w najbardziej dogodnym dla nas czasie, następnie rozwiązujemy przygotowane zadania i quizy. 
Dodatkowo, portal umożliwia odpłatne zdobycie certyfikatów ukończenia kursów, co może się przydać w przypadku powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim/wychowawczym.
Zresztą sami sprawdźcie: www.coursera.org






piątek, 7 lutego 2014

Otulacze wełniane

Pamiętam swój szok, kiedy będąc jeszcze w ciąży, podczas kompletowania wyprawki dla moich Maluchów natknęłam się po raz pierwszy na pieluszki wielorazowe. Do tej pory byłam przekonana, że jedyną alternatywą pampersów jest tetra owijana w białą ceratkę, którą pamiętam z dzieciństwa. Takie pieluszki nosiłam ja i moje młodsze siostry.. aż tu pewnego dnia google ukazało moim oczom prześliczne, kolorowe, nowoczesne pieluszki wielorazowe.

Z początku ich wybór przyprawił mnie o zawrót głowy. Ciężko było mi się połapać co do czego. Kieszonki, wkłady, otulacze, formowanki, pieluszki AIO, SIO itd.. jednak kiedy przebrnęłam wreszcie przez różnorakie artykuły i objaśniające filmiki na youtube, zaczęła się moja miłość do pieluszek wielorazowych, które wbrew pozorom wcale nie wymagają wiele dodatkowej pracy. W praktyce okazało się, że najlepiej sprawdził się u nas system otulacz + wkład do środka. Przetestowaliśmy na naszych dzieciach najprzeróżniejsze produkty i kiedy wreszcie ustaliliśmy co najbardziej nam odpowiada, zaczęły się poszukiwania produktu idealnego. Okazało się, że to nie takie proste. Choć na rynku spotkamy zatrzęsienie pieluszek wielorazowych to albo nie spełniały one moich wymagań jakościowo (wkłady po wielu praniach twardniały i szarzały, a nasze ulubione otulacze wełniane dostępne były w ubogiej kolorystyce) albo były poza zasięgiem cenowym. Często w parze szło jedno i drugie.

Kiedy okazało się, że nie mogę znaleźć produktu idealnego, postanowiłam stworzyć go sobie sama. Tak powstały otulacze wełniane i wkłady bambusowe PUPPI, które dziś są już w oficjalnej sprzedaży i już niedługo wylądują w moim własnym sklepie internetowym.

Dlaczego postawiłam na wełnę? 
Choć na rynku obecny jest ogromny wybór prześlicznych, kolorowych pieluszek z wodoodpornej i oddychającej tkaniny PUL, ja jednak zawsze skłaniam się ku temu co najbardziej naturalne. Zwłaszcza jeśli wybieram produkty dla dzieci. Poza tym wełna jest naprawdę niesamowita. Choć początkowo może się wydawać, że trudno o nią dbać to jednak jej zalety biją tkaniny syntetyczne na głowę. Przede wszystkim wełna jest chłonna i oddychająca i naprawdę wymaga tylko odrobinę więcej zachodu.

Czy wełna jest wodoodporna?

Nie jest. I jest to jej zaletą.

Wełna oddycha. Otulacze wełniane najlepiej przepuszczają powietrze ze wszystkich otulaczy dostępnych na rynku. Wełna zapewnia dziecku komfort poprzez utrzymywanie odpowiedniej temperatury wewnątrz pieluszki, w związku z czym pupa dziecka nigdy się nie przegrzewa ani nie poci. Nie ma porównania z tkaniną poliestrową jaka jest PUL. Skóra dziecka pod otulaczem wełnianym zawsze będzie chłodniejsza.

Wełna jest bardzo chłonna.

Struktura włókien wełnianych pozwala wchłonąć ilość płynu o ponad jedną trzecią większą od swojej własnej wagi. Mocz dziecka nie wydostaje się na zewnątrz, lecz jest wchłonięty do wnętrza włókien, z dala od skóry dziecka.

Jeśli jednak powietrze jest w stanie swobodnie przepływać przez włókna, aby utrzymać właściwą temperaturę to również może przez nie przejść część płynu. Dobrej jakości otulacz wełniany nie będzie jednak przeciekał, choć powietrze w pobliżu pupy dziecka może mieć nieco wyższą wilgotność niż gdybyś zatrzymała całą tą wilgoć pod laminowanym otulaczem PUL.

Delikatna skóra pod wełnianym otulaczem ma większy kontakt z powietrzem i jest mniej narażona na siedzenie w mokrym, co zmniejsza ryzyko odparzeń.

Wełna jest odporna na nieprzyjemne zapachy i bakterie.

Podstawy dbania o wełnę

- Jeśli otulacz jest tylko wilgotny wystarczy powiesić go do wysuszenia.
- Jeśli jest bardzo mokry, należy go wypłukac w czystej wodzie, wycisnąć i rozwiesić do wysuszenia.
- Jeśli otulacz jest zabrudzony wypierz go w ciepłej wodzie z dodatkiem łyżki płynu do prania wełny, wypłucz, wyciśnij bez wykręcania i powieś do wysuszenia.

Podsumowując: 

Wełna jest:
- chłonna
- oddychająca
- odporna na bakterie
- odporna na nieprzyjemne zapachy

Korzyści wynikające ze stosowania otulaczy wełnianych są warte poświecenia kilku minut więcej na pranie.






 




niedziela, 6 października 2013

Robot sprzątający iRoomba

Przy okazji swojej ostatniej wizyty, moja teściowa przywiozła do nas swojego robota iRoombę, wprowadzając w nasze skromne progi odrobinę luksusu. I tak oto miałam okazję przetestować to cudo na własnych podłogach. Kto ma w domu małe dzieci ten wie, jak nagle niezbędnym staje się częste odkurzanie. Nawet ci, którzy do tej pory z rzadka łapali się za odkurzacz, nagle zaczynają doceniać zalety posiadania w domu tego urządzenia. Gdyby tylko jeszcze tak sam sprzątał i nie trzeba było go wyciągać i chować, z całym tym rozwijaniem i zwijaniem kabla, ciąganiem za sobą ciężkiego pudła i pilnowaniem by się nie zakręciła rura, uniemożliwiając zassanie powietrza..

Robot iRommba jest odpowiedzią na wszystkie te oczekiwania. Marzeniem każdej Pani Domu. I choć bardziej spełnia rolę miotły niż odkurzacza, to mimo wszystko komfort jaki wynika z tego, że czyści nasze podłogi z kurzu i paprochów za nas, jest nie do przecenienia. 

Żeby móc bezproblemowo skorzystać z pomocy tego urządzenia musimy jednak wcześniej uprzątnąć z jego drogi wszystko, co może wciągnąć do środka (małe przedmioty), o co może się zaplatać (kable), lub zablokować. Większe przedmioty jak krzesła, pufy itp. spowodują, że iRoomba się od nich odbije i zmieni kierunek. Jeśli chcemy, aby odkurzanie przebiegało płynnie, nie możemy mieć w domu żadnych progów, jednak z dywanami urządzenie radzi sobie bardzo dobrze. Nadaje się zarówno do większych jak i mniejszych przestrzeni. Bez problemu radzi sobie z wydostawaniem się przez drzwi do kolejnego pomieszczenia.

Jeśli ktoś karmi swoje dziecko metodą BLW, posiadanie iRoomby jest wielkim ułatwieniem w sprzątaniu po posiłkach. Trzeba co prawda pozbierać wszystkie większe pozostałości po jedzeniu, które upadły na podłogę, jednak nie musimy się martwić o okruchy, które znikną same. Dla posiadaczy zwierząt domowych, takich jak psy czy koty, także jest to wielka pomoc w walce z wszędobylskimi kłakami, jednak usunięcie ich z dywanu, podobnie jak w przypadku standardowego odkurzacza może być trudne.

Osobiście nie przeszkadza mi, że robot działa dość wolno. Można go włączyć wychodząc z dzieckiem na spacer i wrócić do czyściutkiego domu. Ja natomiast przez te kilka dni testowania zabierałam dzieci do jednego pokoju, zamykałam drzwi i puszczałam iRoombę, żeby posprzątała resztę pomieszczeń.
Jeśli chodzi o poziom głośności to urządzenie pracuje znacznie ciszej niż przeciętny odkurzacz, jednak jak dla mnie jest to ciągle zbyt głośno, aby włączyć je podczas gdy dzieci śpią. Myślę, że spokojnie można jednak oglądać podczas jego pracy telewizję czy prowadzić rozmowę.

Po zakończonym sprzątaniu iRoomba wraca do stacji dokującej, gdzie rozpoczyna się ładowanie baterii. W tym celu trzeba ją zaprogramować, jednak robi się to raz i potem nie trzeba się już o to więcej martwić. Programowanie pozwala także na ustalenie harmonogramu sprzątania. Możemy zaplanować, że w poniedziałki robot odkurza tylko kuchnię i przedpokój, a w pozostałe dni wszystkie pomieszczenia. Programowanie pozwala także na ustalenie tzw. niewidocznych bramek, zabezpieczających np. przed tym, aby nasze urządzenie podczas sprzątania nie spadło ze schodów.

 Z czystym sumieniem mogę polecić każdej Pani Domu, która marzy o tym, aby ktoś lub coś wyręczyło ją choćby w tym jednym obowiązku jakim jest codzienne dbanie o podłogę. Znakomicie nadaje się do jej odświeżenia zamiast miotły czy odkurzacza.

Ponieważ iRoomba występuje w różnych wersjach, na koniec wklejam PORÓWNANIE poszczególnych modeli.


poniedziałek, 23 września 2013

Jestem lohasem

Podobno. Tak przynajmniej twierdzą marketingowcy, którzy ludzi takich jak ja postanowili nazwać tym dziwacznym mianem. Ale czy ktoś oprócz nich w ogóle wie co to oznacza?

Określenie LOHAS, jak można się spodziewać, to akronim, zbitka powstała poprzez połączenie pierwszych liter Lifestyle of Health and Sustainability, oznaczjący ruch społeczny oparty na zdrowym i odpowiedzialnym stylu życia. W praktyce oznacza osobę kierującą się w swoich wyborach konsumpcyjnych ekologią, ale raczej w wersji light. Dokładna definicja tutaj


Czyli ktoś taki jak ja. Jak zostałam lohasem? 

"Jak to w ogóle możliwe?" - mogłabym zapytać sama siebie, gdybym jeszcze rok temu spotkała swoje dzisiejsze ja i miała okazję sobie z nim pogawędzić. Choć prawdę mówiąc, pewnie nawet nie miałabym ochoty wtedy na ten temat rozmawiać. Postukałabym się raczej w głowę. Okazuje się jednak, że rok to szmat czasu. A kiedy rodzą ci się dzieci, to ten rok może zmienić całe życie. Taka banalna jest też i ta historia.


Odkąd się pojawiły, potrzeba podtrzymania gatunku okazała się tak silna, że dostałam fioła na punkcie tego, aby dostarczać im wszystkiego, co najlepsze. Od mamusinego mleczka, nieodparzających, oddychających pieluszek wielorazowych, naturalnych tkanin z jakich zrobione są ich ubranka czy kosmetyków i środków czystości bez dodatków chemii. Kiedy nadeszła pora rozszerzania diety, lista wydłużyła się o zdrową żywność. Zaczęłam nawet własnoręcznie piec naturalny w 100% eko chleb orkiszowy, na wyhodowanym przez siebie domowym zakwasie.. Tak to się zaczęło parę miesięcy temu i... zmienia życie mojej rodziny.


Co zrobić, aby stać się lohasem?

Przede wszystkim chodzi o świadome kupowanie. Kiedy kupujesz kolejny płyn do mycia naczyń, tonik do twarzy czy pieluszki dla dziecka musisz brać pod uwagę jak ich produkcja oraz użytkowanie wpłynie na środowisko. Czy do powstania Twojego proszku do prania użyto procesów chemicznych zanieczyszczających środowisko do tego stopnia, że nie ma szans na oczyszczenie się i odnowienie potraktowanych w ten sposób zasobów naturalnych? Czy ty, użytkując go nie przyczyniasz się do wytworzenia jeszcze większych zanieczyszczeń? Czy pieluchy twojego dziecka nie będą rozkładać się na zasypujących Ziemię wysypiskach śmieci przez następne 500 lat? A co z opakowaniami? Czy można ich powtórnie użyć, aby zmniejszyć tym samym produkcję śmieci? I, co najważniejsze dla Twojego własnego zdrowia, czy zastanawiałaś się ile każdego dnia spożywasz chemikaliów w postaci pestycydów, herbicydów, fungicydów, środków owadobójczych i chormonów, które często nie są usuwane z organizmu i kumulują się w Twoich organach wewnętrznych?

Jeśli obchodzą Cię te kwestie i byłabyś w stanie zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia konsumpcyjne, aby chronić środowisko, to jesteś na dobrej drodze, aby dołączyć do elitarnego klubu lohasów. Ale uwaga! Finansowa strona bycia eko może przerażać. Eko żywność jest modna, ale w produkcji zdecydowanie mniej opłacalna niż żywność masowa, tak więc swoje kosztuje. Jak wszystko, co podlega modzie, tak i w tej dziedzinie szybko zwęszono interes i jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać ekologiczne sklepy. Te stacjonarne druzgoczą cenami przypadkowego potencjalnego klienta. W internetowych można doszukać się tych samych produktów o wiele taniej.

Dla zainteresowanych, szczególnie polecam te oto kilka, przetestowanych przeze mnie sklepów:

www.bioieko.pl - najtańszy z wymienionych, bogaty asortyment
www.puregreen.pl - środki czystości, kosmetyki, dziecięce, żywność (m. in. kiełki), kiełkownice i inne akcesoria
www.bioekodrogeria.pl - produkty kosmetyczne, środki czystości oraz dla dzieci, dobre ceny; dają dużo eko-próbek przy większych zamówieniach
www.ecoshop.pl - mają m. in. produkty z linii "ekomama" Reni Jusis, najtaniej jak się spotkałam

Oprócz tego istnieją także takie inicjatywy lokalne (oraz internetowe) jak tzw. koszyk warzyw czy grupy zakupów solidarnych, polegające na tym, że zbiera się grupa osób i nawiązuje kontakty z lokalnymi (choć nie tylko) rolnikami, posiadającymi certyfikowane uprawy ekologiczne. Jest to inicjatywa, w której zazwyczaj każdy do niej zapisany ma swoją odpowiedzialność w postaci dyżuru przy składaniu zamówień (na świeże, sezonowe warzywa, owoce, jajka itp), negocjowaniu cen, umawianiu terminu dostawy, czasem też odbioru danych produktów od rolnika. W momencie, kiedy grupa liczy większą ilość rodzin, jest w stanie wynegocjować bardzo atrakcyjne ceny, w rezultacie czego otrzymuje zdrową żywność w cenach porównywalnych do tych z supermarketów. Osobiście jeszcze do żadnej z takich grup nie należę, ale temat interesuje mnie na tyle, że pewnie niebawem napiszę o tym coś więcej.


Dlaczego lohas to eko w wersji light?

Lohas konsumuje świadomie, jest w stanie za to przepłacić, czasem może podpisze petycję w sprawie ochrony jakiegoś zagrożonego gatunku zwierząt czy zablokowania budowy autostrady w środku rezerwatu, ale raczej nie uświadczysz jego obecności na protestach, nie będzie też prawdopodobnie inicjatorem żadnych eko-eventów. Lohas jest raczej wygodny. Kupuje i cieszy się swoim ekologicznym płynem do prania i jego lawendowym eko-zapachem. Radość przynosi mu przepychanie rur sodą i octem i poczucie powrotu do natury oraz czystości jego organizmu. To sprawia, że czuje lepszy. W wielu znaczeniach.

Żeby się przekonać, trzeba spróbować ;)





wtorek, 27 sierpnia 2013

Usuwanie pestycydów z warzyw i owoców

Czy nie ogarnia Cię zgroza, kiedy pomyślisz sobie ile każdego dnia spożywasz chemii w każdej postaci? Sztucznych barwników, polepszaczy samku, konserwantów czy.. pestycydów? Kiedy wchodzisz do supermarketu i chciałabyś kupić coś, co jest rzeczywiście zdrowe, pozbawione tych wszystkich sztucznych dodatków to nagle okazuje się, że wybór jest bardzo skromny. Nie dajmy się jednak zwariować. Jeśli nie mamy dostępu do żywności produkowanej bez chemii, istnieją sposoby na to, aby uniknąć choć części szkodliwych składników w nich zawartych. Dzisiaj chciałąbym się podzielić sposobem na pozbycie się pestycydów poprzez odpowiednie mycie warzyw i owoców, które spożywamy ze skórką oraz siarki z rodzynek czy innych suszonych owoców.

Receptury pestycydów używanych przez dzisiejszych rolników opracowywane sa w taki sposób, aby ich stosowanie było wygodne. Co to oznacza? Przede wszystkim mają za zadanie utrzymać się na powierzchni opryskiwanych płodów rolnych nawet po silnych opadach atmosferycznych. Nie mogą więc być zmywalne za pomocą wody, ponieważ wtedy spłukałby je byle deszczyk.

Pestycydy mają więc konsystencję oleistą (nie mylić z woskami, którymi pokrywa się np. jabłka), niewyczuwalną jednak na dotyk, ani nie widoczną dla oka. Jak więc się ich pozbyć?


PORADA 4: Jak pozbyć się pestycydów z powierzchni warzyw i owoców?


Aby tego dokonać potrzebne nam będą: kwasek cytrynowy w proszku oraz soda oczyszczona (dostępne w każdym supermarkecie najczęściej na dziale z produktami do wypieków i budyniami)

***
KROK 1: Usuwamy bakterie
Na 1 litr wody wsypujemy 1 łyżkę kwasku cytrynowego.

W ten sposób uzyskujemy roztwór o odczynie kwaśnym działającym zabójczo na nagromadzone na powierzchni skórki bakterie.


***
KROK 2: Usuwamy pestycydy
Na 1 litr wody wsypujemy 1 łyżkę sody oczyszczonej (spożywczej).

W ten sposób uzyskujemy roztwór o odczynie zasadowym skutecznie zmywający pestycydy z powierzchni skórki. 

***
Na koniec płuczemy warzywa/owoce w czystej wodzie i voila! Możemy zabierać się do jedzenia.


Usuwanie siarki z rodzynek


Inną sprawą są powszechnie siarczkowane dziś owoce suszone takie jak rodzynki, morele, śliwki itp.. Niestety zawarta w nich siarka nijak nie przyczynia się do naszego zdrowia. Wręcz przeciwnie. Rozwiązaniem jest niekupowanie siarczkowanych owoców, jednak ekologiczne odstraszają swoimi cenami. Na szczęście siarka jest dobrze rozpuszczalna w wodzie. Nie wystarczy jednak zalać takich owoców wrzątkiem.

***
Aby rzeczywiście się jej pozbyć należy moczyć owoce w wodzie przez 2 godziny, zmieniając w tym czasie wodę 2-3 razy.


Smacznego!





środa, 21 sierpnia 2013

Co zrobić z ręcznikiem w łazience..?

..Czyli jak rozwiązać problem braku miejsca na ręcznik w małej łazience.

Na pewno zastanawiałaś się nieraz nad tym, że gdyby Twoja łązienka była większa, mogłabyś wreszcie zrobić porządek z ręcznikami piętrzącymi się na drzwiach Twojej łazienki lub zwisającymi smętnie na którejś ze ścian, stanowiąc wątpliwą dekorację. Ale zastanówmy się:

- Po pierwsze: czy więcej przestrzeni do dyspozycji rzeczywiście rozwiązałoby ten problem?
- Po drugie: pomarzyć zawsze można, ale do dyspozycji masz te 4 metry kwadratowe i nie zanosi się, aby miało przybyć. Co więc zrobić z ręcznikami?

Oto kilka pomysłów. Praktycznych i estetycznych na to, gdzie można je umieścić.


Na grzejniku:


Na półce:


Tuż przy umywalce:





Swobodnie zawieszony na poziomym relingu na ścianie:


Na drabinie:



Dekoracyjnie, kiedy ich nie używamy:

 



Owocnych inspiracji! ;-)





wtorek, 20 sierpnia 2013

Wędrujące książki o tematyce rodzicielstwa

Jeszcze jedna akcja z cyklu "Wędrujące książki"!

Tym razem zapoczątkowana przeze mnie na forum chusty.info.
Link do akcji TUTAJ




Zainspirowana akcją "Wędrujące książki" przeprowadzaną przez autorkę bloga jakuszyc.pl (pisałam o niej wczoraj) postanowiłam rozpocząć podobną, jednak o nieco odmiennej tematyce.

Mam nadzieję, że pomysł spodoba się Wam tak jak spodobał się mi i będziecie chciały wziąć w tym udział.

O co chodzi?
Na rynku pojawiło się bardzo wiele książek o tematyce rodzicielstwa bliskości i podobnych. Odkąd urodziły się moje dzieci przeczytałam już całkiem sporo literatury w tym temacie, jednak ciągle napotykam na wartościowe książki, które bardzo chciałabym przeczytać, jednak nie mogę ich na razie kupić. W związku z tym wpadłam na pomysł stworzenia akcji wymiany książek pomiędzy młodymi rodzicami. Potrzebne mi było miejsce zrzeszające takie osoby, więc postanowiłam akcję przeprowadzić na forum chusty.info


Zaskoczyło mnie z jakim entuzjazmem spotkała się ta inicjatywa. Już pierwszego dnia lista książek do pożyczenia zrobiła się dłuuuga.. :D i nieustannie dopisujecie kolejne propozycje.

Są to często nowości wydawnicze, najbardziej poczytne książki z dziedziny Attachment Parenting. Zapraszam wszystkich innych chętnych do wzięcia udziału w wymianie.


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Wędrujące książki



Niedawno pisałam o możliwości wzięcia udziału w testowaniu chust do noszenia dzieci oraz pieluszek. Dziś coś ciekawego dla szyjących. Autorka blogu jakuszyc.pl już po raz kolejny przeprowadza akcję "Wędrujace książki".

Jak to działa?

Zapisujesz się na listę pod tytułem, który Cię interesuje. Do wyboru jest kilka interesujących książek o tematyce krawieckiej. Kiedy kolejka dotrze do Ciebie, otrzymasz książkę pocztą i będziesz mogła z niej korzystać przez całe 3 tygodnie. Następnie wysyłasz książkę do kolejnej osoby.

Bardzo fajna sprawa, co mi się szczególnie podoba w tej akcji to, że kolejne osoby w kolejce przesyłają sobie w liście dołączone małe podarki ;-)
Polecam!

niedziela, 18 sierpnia 2013

TOP 10 aplikacji na androida dla kobiet


Mój wybór subiektywny

Ponieważ prawie każda z nas ma dzisiaj smartfona, lecz nie każda w ferworze codziennych zajęć ma czas zgłębiać jego tajniki i eksplorować Google Play Store w poszukiwaniu interesujących aplikacji, postanowiłam przygotować przegląd najlepszych, moim zdaniem, aplikacji które przydadzą się w telefonie kobiecie. Może któraś spodoba się i Wam. Wszystkie są darmowe, ewentualnie posiadają płatne rozszerzenia. Są przetestowane przeze mnie i każdej dałabym 5, w najgorszym wypadku 4 gwiazdki.





1. Sleep as Android 

Niezwykle przydatny, inteligentny budzik śledzący fazy naszego snu, posiadający tak wspaniałe funkcje jak:
- inteligentne budzenie (rozpoznaje optymalną fazę snu dla przyjemnego wstawania)
- tryb CAPTCHA - aby wyłączyć budzik możesz ustawić wybraną metodę rozbudzania: np. rozwiązanie zadania matematycznego (prawidłowa odpowiedź odblokowuje możliwość wyłączenia budzika), zeskanowanie kodu umieszczonego wcześniej w innym pomieszczeniu czy też rozpoznanie na ekranie wśród tłumu śpiących owieczek tej jedynej, obudzonej :D Nie ma mowy, abyśmy po takim wysiłku umysłowym o poranku zasnęły po wyłączeniu budzika :P
- informowanie o porze na zaśnięcie (cobyśmy jej przypadkiem nie przegapiły)
- nagrywanie odgłosów spania (przydatne dla mówiących przez sen)
- kołysanki
- odtwarzanie odgłosów wspomagających spokojny sen (wiosenna burza, morze, śpiew ptaków itp.)
- obliczanie debetu snu (to po to, aby nas - matki polki, zdołować :P )

i wiele innych funkcji oraz dodatków.





2. Mindroid

Wyspane, możemy zabrać się do działania. Aplikacja Mindroid wspomoże nasz mózg w przestawieniu się w tryb Produktywności, Nauki ale też pomoże przestawić się na Relaks lub Medytację. Wieczorem pomoże się wyciszyć i szybciej Zasnąć, a rano łatwiej się Obudzić. A wszystko to za pomocą specjalnie dobranych dźwięków i wyświetlanych obrazów.






3. Przepisy.pl

Aplikacja, jak sama nazwa wskazuje, zawiera bazę przepisów kulinarnych. Jest to przeniesienie strony przepisy.pl na telefon, co jest wygodne podczas gotowania, ponieważ nie musimy przepisywać ani drukować listy zakupów ani samego przepisu, gdyż mamy go pod ręka na ekranie naszego smartfona. Aplikacja bardzo udana, przejrzysta. Za pomocą zdjęć i opisów krok po kroku pokazuje jak przygotować każdą potrawę. Baza przepisów jest bardzo duża. Aplikacja posiada wygodne wyszukiwanie oraz propozycje takie jak "Mniam TOP 100", "Specjalne okazje", "Przepisy wideo" itp. oraz podział na potrawy ze względu na czas przygotowania, poziom trudności, rodzaj, użyte składniki.. Polecam i życzę smacznego!





4. Ovu View

Aplikacja "pozwalająca na obserwacje objawów płodności, przewidująca dni płodne przy pomocy sprawdzonych metod objawowo-termicznych oraz innych opartych na kalendarzu." Świetna pomoc zarówno dla starających się o potomka jak i tych, którzy chcą uniknąć poczęcia. 
Posiada przejrzystą, ładną grafikę i bardzo przydatny samouczek pomagający korzystać z aplikacji w prawidłowy sposób. Rewelacyjna. Z wielu przetestowanych - zdecydowanie najlepsza! Aplikacja dostępna w języku polskim.





5. Daily Art

Coś dla tych, którzy nie mają czasu na zbyt częste wizyty w muzeach i tych, którzy chętnie odświeżyliby swoją wiedzę z zakresu sztuk plastycznych. Prosta aplikacja prezentująca jedno dzieło sztuki każdego dnia. Dzieło jest opisane oraz posiada link do Wikipedii, w której możemy dodatkowo zgłębić swoją wiedzę na temat autora. Abyśmy nie zapominały o tym, że jest zainstalowana w naszym telefonie, codziennie dostajemy powiadomienie o pojawieniu się w naszym "mobilnym muzeum" dzieła na obecny dzień. Bardzo przyjemna.





6. Learn ... (Italian, French, English, Spanish, German etc.) with babbel.com

Genialnie opracowana nauka języka obcego za pomocą interaktywnej zabawy, mówienia i pisania. Najlepszy program do nauki języka obcego na jaki trafiłam w Google Play Store. A do tego zupełnie za darmo. Szczególnie spodobała mi się funkcja powtarzania słówek po lektorze i sprawdzania przez program poprawności naszej wymowy.





7. Teedu

Dla mających chęć zgłębiania swojej wiedzy w wolnych chwilach. Aplikacja posiada tryb nauki i testów z kilku dziedzin: Historii, Historii Sportu, Wiedzy o Społeczeństwie, Geografii, Wyrazów obcych oraz Unii Europejskiej. Bardzo przystępna. W prosty sposób, wybierając właściwą odpowiedź na zadane pytanie poszerzamy swoją wiedzę. Jedyny minus za literówki i błędy ortograficzne. Poza tym naprawdę warta uwagi.





8. Houzz

Źródło inspiracji dla projektantów wnętrz oraz wszystkich, którzy uwielbiają oglądać fotografie pięknie zaprojektowanych domów, poszukują inspiracji, chcieliby móc w jednym miejscu odnaleźć ciekawe artykuły z tematyki wnętrzarskiej, także zawierające przydatne porady odnośnie samodzielnego dekorowania i metamorfozy swojego mieszkania. Aplikacja zawiera prawie 2 miliony zdjęć, artykuły i produkty. Pozwala na stworzenie swojej własnej księgi inspiracji oraz przeglądanie inspiracji innych uzytkowaników. Aplikacja w języku angielskim.





9. Latarka LED HD

Sprawia, że nasza lampa błyskowa zamienia się w latarkę, dzięki czemu mamy ją zawsze przy sobie. Niezwykle przydatna.





10. Du Battery Saver

Za pomocą przycisku OPTIMIZE pomaga wydłużyć czas pracy baterii naszego smartfona. Zamyka działające w tle aplikacja, z których nie korzystamy. Analizuje i podpowiada, które z używanych przez nas aplikacji pożerają najwięcej energii, dzięki czemu możemy zdecydować czy rzeczywiście chcemy mieć tą aplikację zainstalowaną. Podpowiada jak ładować nasz telefon, aby wydłużyć życie baterii. Dodatkowo pokazuje wykres działania baterii, czas pozostały do jej rozładowania (lub naładowania), temperaturę baterii oraz monitor aktualnie działających aplikacji. Polecam.

A może i Wy macie jakieś sprawdzone aplikacje, które Waszym zdaniem Warto polecić? Jestem bardzo ciekawa! Zapraszam do komentarzy.